niedziela, 25 maja 2014

Rozdział trzynasty – Wspólne pisanie piosenki

Próbowała wolniej oddychać, zupełnie jakby dzięki temu ta chwila mogła trwać wiecznie. [4]
17 kwietnia 2006 r.
            Premiera płyty to był prawdziwy szał. Musiałam być w kilku miejscach jednocześnie. Ledwo wyrabiałam. Zawsze miałam obok siebie, któregoś z chłopaków, który służył mi dobrą radą i miłym słowem. Zazwyczaj to był Izzy, który za punkt honoru postawił sobie, wprowadzenie mnie w ten świat i późniejszą opiekę. Wcale to nie pomagała w dementowaniu ciągłych plotek o naszym romansie. Jednak w pewnym momencie machnęliśmy na to rękę, bo było tu zupełnie bez sensu. Jak walka z wiatrakami.
            Ten wieczór miałam akurat wolny. Siedziałam w swoim pokoju hotelowym w Wiedniu i grałam na gitarze. Próbowałam napisać piosenkę, ale szło mi to opornie. Od czasu gdy moje stosunki z Jay’em uległy poprawie kompletnie nie mogłam skupić się na muzyce, chociaż chciałam. Melodie chodziły mi po głowie, ale nie mogłam znaleźć do nich słów. Cieszyłam się, że ja i brunet przestaliśmy sobie skakać do oczu. Z tego co wiedziałam od Izzy’ego, to również on nie był już na celowniku Khana, jeśli chodzi o wyładowywanie swoich emocji. Wszystko się normowało. Mnie nurtowało tylko pytanie: kim jest wybranka Brytyjczyka. Nie zauważyłam, żeby z kimkolwiek długo rozmawiał przez telefon lub znikał w pokoju. Był zawsze z nami. To mnie właśnie zastanawiało. Na dodatek chłopaki z zespołu też mu nie dogryzali w jakikolwiek wybredny sposób. Podejrzewałam, że nic nie wiedzą i to dlatego. Gdyby tylko mieli jakieś przypuszczenia to od razu przy pierwszej możliwej okazji zgotowali by Khanowi piekło. Ta nieświadomość mnie niszczyła. Oddałabym tak wiele, żeby wiedzieć kim jest ta, która ma jego serce. Tak bardzo chciałam to wiedzieć, ale nie mogłam nikogo się o to spytać. Tak samo jak nie mogłam porozmawiać o swoich uczuciach do Brytyjczyka z Patricią czy Ursulą. Nie rozumiałby tego. Był ode mnie sporo starszy, na dodatek nie zwracał wcale na mnie większej uwagi tylko tyle ile musiał. Czułam się z tym źle.
            Nagle słowa zaczęły same płynąć po mojej głowie. Wzięłam szybko kartkę papieru i zaczęłam notować. “Picture perfect memories scattered all around the floor” [1]. Szybko poszło mi napisanie pierwszej zwrotki. Postanowiłam od razu dopasować do tego jakąś muzykę i zaczęłam grać na gitarze, przy okazji śpiewając zwrotkę. Natchnienie jakiego nagle dostałam było cudowne. Wiedziałam, że mogę stworzyć hit. Tylko, że tak szybko jak przyszła wena, tak szybko odeszła. Poza zwrotką nie miałam nic, a dalej cokolwiek bym nienapisana nie nadawało się do niczego. Chciałam w tym utworze przekazać, że potrzebuję go, że bez niego mój świat nie ma kompletnego sensu. W ten sposób chciałam wyładować narastającą we mnie frustrację z powodu całej tej sytuacji. Przeczytałam spokojnie dwa ostatnie wersy zwrotki „And I wonder if I ever crossed your mind for me it happens all the time”[1]. Już miałam poprawiać cały tekst, który miałam, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Otwarte – powiedziałam.
- Można? – w drzwiach pojawiła się głowa Jay’a, a moje serce jak to miało w zwyczaju, od kilku tygodni biło na jego widok jak szalone.
Tak bardzo się boję
Pokazać, że mi na nim zależy.
Czy pomyśli, że jestem słaba
Jeśli zadrży mi głos? [2]
- Jasne. Wejdź – odpowiedziałam z uśmiechem. – Coś się stało? – spytałam.
- Nie. Rozmawiałem z siostrą przez telefon i słyszałem jak grasz, więc jak skończyłem postanowiłem zajrzeć – powiedział i usiadł na końcu łóżka. – Tworzysz coś? – spytał i bez pytania zabrał mi kartki papieru, na których była tylko jedna zwrotka.
- Próbuję – odpowiedziałam zażenowana. Tak bardzo chciałam przy nim wyjść na kogoś zdolnego. Dlatego właśnie było mi tak głupio gdy przyłapał mnie na chwilowej niemocy twórczej. Patrzyłam na jego skupioną twarz, gdy śledził wersy. Miał lekki zarost, który dodawał mu tylko męskości. Przygryzłam wargę. Wiedziałam, że powinnam unikać towarzystwa jeśli nie chce jeszcze bardziej się w nim zadurzyć, ale jednocześnie bardzo go łaknęłam. – Daj to. Wiem, że to bez sensu – powiedziałam w końcu, próbując zabrać mu kartkę.
- Zagraj i zaśpiewaj – powiedział.
            Zrobiłam tak jak prosił. Zaśpiewałam całą jedną zwrotkę i czekałam na jego opinię. On tymczasem wziął długopis, teczkę jako podkładkę i zaczął coś szybko dopisywać. Był maksymalnie skupiony.
- Zagraj – poprosił, a ja posłusznie zrobiłam to co chciał.
            Przez dłuższą chwilę grałam całą melodię jaką miałam, a on zawzięcie coś a to pisał, a to kreślił jak szalony. W pewnym momencie zaczął śpiewać.
- Another shot of whiskey can't stop looking at the door… Wishing you come sweeping in the way you did before… And I wonder if I ever crossed your mind… For me it happens all the time [1].
- Wow – powiedziałam, będąc pod kompletnym wrażeniem. – To jest dobre.
- Dzięki. Brakuje nam tylko refrenu, ale i z tym nie będzie problemu – powiedział.
- W sumie mam pewien pomysł – powiedziałam i zabrałam od niego kartkę i długopis, by szybko napisać to co chodziło mi po głowie. – It's a quarter after one, I'm all alone and I need you now… Said I wouldn't call but I lost all control [1].
- And I need you now… And I don't know how I can do without… I just need you now [1] – dośpiewał dalej Khan.
            Czułam, że policzki mam całe czerwone z podekscytowania. Mieliśmy cały utwór. Przepisałam go na czysto i zaśpiewaliśmy razem. Była w tym wszystkim pewna magia. Miałam wrażenie, że za chwilę będę latać po pokoju. Udało mi się napisać utwór z człowiekiem, który miał już na koncie jeden wielki sukces i mogłam tylko marzyć, by osiągnąć coś podobnego. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest. Nawet nie wiedziałam kiedy zadzwonił do recepcji po butelkę czerwonego wina, a potem zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Czas cudownie nam leciał. Kompletnie nie czułam zmęczenia. On z kolei był ciekawy wszystkiego co się tyczy mnie i mojego życia. Opowiadaliśmy sobie nasze historie. Łączyło nas całkiem sporo. Nasi rodzice pochodzili z dwóch różnych krajów, mieliśmy rodzeństwo, które było bliźniętami. Upijałam spokojnie łyk czerwonego wina kompletnie nie bacząc na konsekwencje jakie mogą nadejść następnego dnia. Nie interesowało mnie. Chciałam spędzić tę jedną chwilę tylko z Jay’em. Delektowałam się jej każdą sekundą.
            Czuliśmy się doskonale w swoim towarzystwie. Na dodatek jeszcze nigdy nie spędziliśmy tyle czasu sam na sam. Odnosiłam wrażenie, że jemu też się to podoba, bo kompletnie nie zamierzał wychodzić, a wręcz przeciwnie rozłożył się wygodnie na końcu mojego łóżku, a koszula w kolorową kartę delikatnie opadała na pościel, z kolei biała podkoszulka podkreślała idealnie wyrzeźbione ciało. Jego oczy z kolei cały czas się we mnie wpatrywały przez co czułam się trochę speszona i zdezorientowana, podobało mi się to. Mimo, że nie robiliśmy nic złego, to gdzieś w środku czułam, że nie powinniśmy tyle czasu spędzać sami. Przecież on kogoś ma. A co jeśli ktoś doniesie jego drugiej połówce, że zniknął w moim pokoju na kilka ładnych godzin? Tak bardzo chciałam móc się w pełni cieszyć teraźniejszością, ale poczucie odpowiedzialności i dość mocno gryzące sumienie uniemożliwiały mi to. Nie chciałam żadnych waśni na samym początku mojej kariery. Chciałam ze wszystkimi żyć w zgodzie. Wiedziałam, że to jest niemożliwe, ale starałam się ze wszystkich sił. Zupełnie nie wiedziałam co o mnie myśli Jay, a nie mogłam go o to otwarcie spytać. Nienawidziłam też uczucia, gdy jest się między młotem a kowadłem.
Powiedz mu, że słońce i księżyc
Wschodzi w jego oczach [2]
- Jakim byłaś dzieckiem? – spytał znienacka.
- Ponoć bardzo spokojnym. To moi bracia dawali w kość mamie – odpowiedziałam ze śmiechem.
- No, ja do najgrzeczniejszych nie należałem również, ale moje rodzeństwo przebijało mnie na każdym kroku.
- To znaczy? – spytałam z zainteresowaniem i upiłam kolejny łyk wina.
- Któregoś dnia była z nami sąsiadka, bo mama musiała wyjść. Ja chyba czytałem jakąś książkę, bo w końcu dzieli nas dziesięć lat, więc nie chciałem bawić się ze swoim młodszym rodzeństwem – zaczął Jay.
- Moi bracia też nie chcieli się ze mną bawić! Ale szybko zorientowali się lepsze to niż mam im robić obciach przy kumplach i opowiadać jak się zwraca do nich mama – powiedziałam ze śmiechem.
- Sprytne. Na szczęście moje rodzeństwo na to nie wpadło. Ale wracając do historii… Yassmine powiedziała do Kamrana, że jak włoży na głowę wiaderko to zobaczy krasnoludki – mówił, a ja słuchałam jak zahipnotyzowana. Mógł mówić najgłupsze rzeczy, a ja i tak chłonęłabym jego głos jak gąbka. Był taki głęboki i miękki zarazem. Czasami przechodziły mnie ciarki po plecach. – No i mój inteligentny brat założył, ale potem nie mógł go zdjąć. Nasza sąsiadka gotowała nam jakąś kolację i gdy zobaczyła w czym chodzi Kamran  od razu chciała mu pomóc, ale to wcale nie było takie łatwe. W końcu musiała pójść po swojego męża, który rozwalił całe wiaderko i dopiero wtedy mój brat został uwolniony.
            Zaczęłam się śmiać ja głupia. To było urocze. Nigdy nie miałam młodszego kuzynostwa, a co dopiero rodzeństwa. To ja zawsze popadałam w różne tarapaty, ale dobrze było wiedzieć, że nie jest się jedyną osobą na świecie, która dawała się podpuszczać innym do robienia głupich rzeczy.
- A wiesz jak mój brat opowiadał to mamie? – spytał Jay, a ja pokiwałam przecząco głową, próbując się nie śmiać. - Założyłem na głowę wiaderko z obręczą i nie mogłem ściągnąć i przyszedł sąsiad z kombinerkami. Mój brat miał wtedy taki świetny głos – ciągnął dalej Khan i sam w końcu zaczął się śmiać.
            Otarłam łzy z policzków. Ale gdy spojrzałam na Jay’a znowu zaczęłam się śmiać. Miło było spędzić z nim tak sporo czasu. Sam na sam. Ta chwila była dla mnie cenna. Chciałam, żeby czas zatrzymał się w miejscu, żeby on nie musiał opuszczać tego pokoju. Chciałam, żeby zawsze należał tylko do mnie. Jednak wiedziałam, że tak nie może być. Ja byłam tylko młodą piosenkarką, którą się wszyscy tutaj opiekowali. Nic więcej. to uczucie było okropne.
Śmiech jest najwierniejszym odbiciem duszy.[3]
- Jay, a czy ta piosenka mogłaby się ukazać na moim drugim albumie? – spytałam, gdy już udało nam się nie śmiać.
- Jasne. Nie mam nic przeciwko. Przecież jest twoja – odpowiedział i wstał z łóżka.
- Jest nasza. Pomogłeś mi ją napisać – powiedziałam i odprowadziłam go do drzwi.
- Ade, jasne, że nie mam z tym żadnego problemu. Miło spędziłem ten czas – stwierdził.
- Ja również. Pogadam jutro z Markiem.
            Wspięłam się na palce aby pocałować go na pożegnanie w policzek, ale on niefortunnie odwrócił głowę tak, że nasze usta się spotkały. Zaczęliśmy się całować. Początkowo nieśmiało, ale z każdą chwilą nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Moje serce waliło jak oszalałe. Krew płynęła w żyłach tak szybko, że miała wrażenie, iż za chwile je rozsadzi. Nogi mi się uginały. Złapałam go mocniej za szyję, aby nie upaść, a on przycisnął mnie do ściany. Jego lekki zarost przyjemnie drażnił moje policzki, na których pojawiały się rumieńce. Nie chciałam żeby to się kończyło. Ta chwila była magiczna.
Próbowała wolniej oddychać, zupełnie jakby dzięki temu ta chwila mogła trwać wiecznie. [4]
            Jakiś głos w głowie mówił mi, że on kogoś ma, że nie powinnam. Szybko go jednak wyrzuciłam. Liczyła się chwila i ten moment. Chociaż wiedziałam, że będę później cierpieć. Chociaż wiedziałam, że to dla niego nic nie znaczy, to brnęłam w to dalej. Nie chciałam aby on to przerwał. Nie chciałam aby cokolwiek nam przerwało. Jego usta były miękkie i delikatne. Zarost delikatnie drapał, ale to się nie liczyło. Zapomnieliśmy o całym świecie. To było piękne uczucie. Czułam, że mogę latać. Czułam, że mogę wszystko. Gdybym tylko jego miała przy boku. Jednak nie miałam. Miałam tą jedną chwilę i nic więcej. Chwilę, która stałą się wspomnieniem i czymś do czego wracałam każdego samotnego wieczora.
            Nagle ktoś uderzył w ścianę na korytarzu, a Khan odskoczył ode mnie jak oparzony. Wystraszony tym co przed chwilą zaszło zostawił mnie samą w pokoju. Samą z myślami i krwawiącym jak nigdy sercem.
Wszystko w swoim czasie, zobaczysz.
Wszystko w porę się ułoży, zobaczysz. [2]
__________________________________________________________________
[1] Tłumaczenie: Zdjęcia idealnych wspomnień, rozrzucone po całej podłodze                   
I zastanawiam się, czy kiedykolwiek przeszłam Ci przez myśl
Mi zdarza się to cały czas
Kolejny zastrzyk whisky, nie mogę przestać patrzeć na drzwi
Mając nadzieję, że przyjdziesz poruszając się tak jak kiedyś
I zastanawiam się, czy kiedykolwiek przeszedłem Ci przez myśl
Mi zdarza się to cały czas
Jest kwadrans po pierwszej, jestem zupełnie sama i potrzebuję Cię teraz
Powiedziałam że nie zadzwonię, ale zupełnie straciłam kontrolę
Oryginalne wykonanie: Lady Antebellum
[2] Celine Dion – „Tell him”
[3] Immanuel Kant
[4] Neil Gaiman
_____________________________________________________________________
Przepraszam! Spieprzyłam rozdział jak nic. O matko. Próbowałam go ratować, ale czułam tak wielką niemoc twórczą. Och, jak bardzo wielką! Jestem na siebie zła, że tak zepsułam!

Przepraszam, Lady Spark