sobota, 9 listopada 2013

Rozdział pierwszy: Początki

„Teraz stoję tu i ja jestem ciągle tą samą dziewczyną. [2]”
15 luty 2006 r.
            Siedziałam  na czarnej skórzanej kanapie w białym pokoju i czytałam książkę. Za kilka minut miałam spotkać się ze swoimi producentami i menagerami. Mieli tylko skończyć jakąś ważną rozmowę z nowym zespołem i nagrać jakąś piosenkę. Ludzie z Triple M Music odnaleźli mnie w tłumie dziewczyn, które chodzą po całych Niemczech. Śpiewałam właśnie na jakimś festynie i gdy skończyłam podeszło do mnie dwóch mężczyzn, którzy zaoferowali współpracę. Był wtedy wrzesień 2005 roku. Wszystko potoczyło się w zaskakującym tempie. Kontrakt, nagrywanie pierwszej płyty. Nie do końca wiedziałam co się dzieje. Na szczęście była przy mnie moja rodzina, która wspierała każdy mój krok. Czujny jak zawsze tata poprosił o sprawdzenie kontraktu swojego brata, który wyłapał kilka niejasności. Dzięki temu mam chyba najbardziej elastyczny kontrakt w dziejach całej muzyki. To moje teksty znajdują się na płycie, która za półtora miesiąca ukaże się na sklepowych półkach, to ja sama dobieram sobie strój na koncert. Otaczam się ludźmi, których znam i którym ufam. Tylko to się liczyło, że byli ze mną ci, którzy od początku do końca wierzyli w mój sukces. Ja sama nie wysyłałam żadnych płyt demo do wytwórni muzycznych. Dziewczyn jak ja w Niemczech było miliony i wcale nie uważałam, że mój głos jest jakiś wyjątkowy. Śpiewając, nie fałszowałam i to było najważniejsze dla organizatorów różnych festynów. Dzięki takim występom udawało mi się czasem zaoszczędzić trochę centa na własne wydatki i to się liczyło. Jednak gdy nadarzyła się okazja nie mogłam jej odrzucić. Chciałam zaryzykować i zobaczyć jak to jest w wielkim świecie.  
            Nie byłam wcale zdziwiona tym, że zespół jeszcze nie wyszedł z pomieszczenia. Zazwyczaj Mark i Mike przetrzymywali swoich podopiecznych. Ja chociaż dzięki ich ‘zasiedzeniu’ mogłam dłużej poczytać. W końcu jednak drzwi otworzyły się i wyszedł z nich wysoki brunet, który na mój widok uśmiechnął się.
- Ade, wejdź proszę – powiedział i poczekał, aż wstałam i spakowałam książkę do torby.
            Weszłam do średniej wielkości studia muzycznego, w którym stało już pięciu chłopaków, a Mark rozmawiał z nimi. Gdy doszłam jeszcze ja do tego składu to zrobił się lekki tłok. Uśmiechnęłam się delikatnie i poprawiłam kucyka. Za kilka dni miałam ruszyć w swoją pierwszą trasę koncertową. Nie samodzielną, oczywiście. Miałam być suportem przez jakimś zespołem. Od czegoś trzeba było zacząć.
- Wejdź proszę kabiny – usłyszałam Mike’a, który cały czas się do mnie uśmiechał.
            Bez słowa sprzeciwu zrobiłam to o co mnie prosił. Odłożyłam swoją niebieską torebkę z nadrukami na jakąś wieżę, która stała obok mnie i weszłam do pomieszczenia. Poprawiłam beżowy sweterek i założyłam słuchawki na uszy. Nie do końca wiedziałam, czemu piątka facetów ma słuchać tego jak śpiewam. Trochę mnie to krępowało. Nie miałam jeszcze za sobą swojego pierwszego wielkiego występu, więc obecność więcej niż trzech osób, które już dobrze znałam powodowała tremę.
- Ade, zaśpiewasz swój pierwszy singiel? – usłyszałam głos Mark’a.
- Spoks – odpowiedziałam. Usłyszałam pierwsze nuty i zaczęłam śpiewać: Guess this means you're sorry… You're standing at my door… My life would suck without you… [1]
Nagle czas, czuję go jak wiatr
To zmienia wszystko gdzie się ruszę
Ja tylko próbuję się wpasować
Teraz stoję tu
I ja jestem ciągle ta samą dziewczyną
Podążam za sercem
W tym zdumiewająco szalonym świecie. [2]
            W śpiew wkładałam całe swoje serce. Na początku pamiętałam o tym, że słucha mnie pięciu obcych facetów, ale im dalej śpiewałam tym po prostu oni stawali mi się coraz bardziej obojętni. Gdy tylko zaczynałam cokolwiek nucić cały świat tracił dla mnie znaczenie. Mogłam tak całą wieczność. Dopiero gdy mój świat zaczął stawać na głowie zrozumiałam, że chce to robić, bo lubię i mogę sprawić innym przyjemność. Wiele osób z moich przyjaciół stało się wrogami. Starałam się nie przejmować tym i unikać tych, którzy teraz chcieli wbić mi nóż w plecy. To było moje życie i tylko ja mogłam je przeżyć tak jak chciałam. Najważniejsze było dla mnie, że była ze mną moja rodzina i najlepsza przyjaciółka Patricia. To ona miała podczas mojej trasy koncertowej odpowiadać za mój makijaż i fryzury. Miała do tego rękę dziewczyna i ufałam jej pod każdym względem. Nigdy mnie nie zawiodła, a mojej mamie kamień spadł z serca, że nie będę sama.
            Tę piosenkę napisałam bardzo dawno temu. Pod wpływem jakiegoś impulsu. Miałam wtedy bardzo dobry humor i postanowiłam przelać to na papier. Początkowo chciałam żeby to była piosenka o przyjaźni, ale gdy zaczęłam coś brzdąkać na gitarze słowa same zaczęły zalewać moją głowę. Oczywiście w wytwórnia pomogła mi z melodią, dodali inne instrumenty. Jednak tekst został niezmieniony. Właśnie to był warunek kontraktu, który wynegocjował mój wujek. Już na samym początku panowie z wytwórni obiecali mi, że będę mogła nagrywać piosenki z własnymi słowami i muzyką. Jednak gdy wujek zaczął przeglądać kontrakt okazało się, że niczego takie tam nie ma. Była za to cała masa innych klauzul, która strasznie ograniczała mnie nie tylko służbowo, ale i prywatnie. Wujek od kilku lat zajmuje się właśnie kontraktami gwiazd i nie raz i nie dwa miał styczność z czymś takim. Brat taty urzędował głównie w Wielkiej Brytani, ale gdy poprosiłam go o pomoc od razu się zgodził. Otwarcie powiedziałam, że to nie są warunki o jakich rozmawialiśmy i jeśli chociaż w połowie nie zostaną one zmienione to ja rezygnuje, bo nie zatracę sama siebie dla kariery. Musiałam starać chronić siebie. W domu wuja często słyszałam opowieści o tym jak młode gwiazdy staczają się na dno. Moja rodzina też się tego obawiała, jednak ja wiedziałam jaką chce muzykę tworzyć i w którą stronę chcę iść. Na dodatek przemawiał za mną fakt, że gdybym nie zaczęła śpiewać zawodowo, zawsze mogłam wrócić na studia medyczne i kontynuować naukę. Zawsze miałam wyjście i alternatywę.
- My life would suck without you… [1]zakończyłam piosenkę.
- Chodź do nas – usłyszałam.
            Odwiesiłam słuchawki i wyszłam z kabiny. Dopiero gdy wyszłam przypomniałam sobie, że stało tam przecież pięciu obcych mężczyzn, którzy słuchali mojego zawodzenia. Spłonęłam rumieńcem, by go ukryć schyliłam się i udałam, że muszę zawiązać botka. Gdy poczułam już, że moja twarz nabiera normalnego koloru podniosłam się i poprawiłam spodnie. Na twarz przywołałam lekki uśmiech i spojrzałam pytająco na producentów.
- Ade, chcemy ci przedstawić zespół przed którym będziesz grała.
- Spoko – odpowiedziałam i posłałam chłopakom uśmiech.
- Oni sami przed chwilą, dosłownie przed chwilą, zdobyli sławę i uważamy, że to dobry pomysł, żeby cię wypromować szerszej widowni. Na razie tylko w Niemczech, ale uważamy, że za kilka miesięcy rozwiniesz skrzydła dalej – powiedział Mike, a ja usiadłam na krześle, które podał mi jeden z piątki.
- A kiedy to się wszystko zaczyna? – spytałam.
- Za tydzień wypuszczamy teledysk do singla. Wtedy dasz również pierwszy wywiad, a wieczorem koncert – odpowiedział Mark.
- Panowie jak już wiecie to jest Ade i będzie z wam towarzyszyła.
- Ale sama się mogę przedstawić – powiedziałam.
            Wstałam i podałam ręką jednemu z dwóch blondynów.
- Adrianna, ale mówicie Ade – rzekłam.
- Chris, miło cię poznać.
            Następny był niewysoki mężczyzna z dredami oraz masą kolczyków i kilkoma tatuażami.
- Kłaniam się nisko, Izzy – usłyszałam.
- Już cię lubię – powiedziałam ze śmiechem.
- Z wzajemnością – odpowiedział, a ja posłałam mu perskie oko.
            Gdy już formalności mieliśmy za sobą mogłam wrócić do swojego mieszkania i zacząć się powoli pakować.
            Życie czasami nas zaskakuje, a ja tego dnia siedząc na kanapie i Triple M Music nie wiedziałam jeszcze co ono dla mnie ma.
Przeznaczenie zazwyczaj czeka tuż za rogiem. Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą losów na loterię: to jego najczęstsze wcielenia. Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka. Trzeba za nim ruszyć. [3]
_____________________________________________________________
[1] Tłumaczenie : To chyba znaczy, że jest Ci przykro. Stoisz w moich drzwiach…
Moje życie było by do niczego bez Ciebie
Oryginalne wykonanie: Kelly Clarkson
[2] Ashley Tisdale – Suddenly
[3] Carlos Ruíz Zafón
_______________________________________________________________
Wow. Wracam do korzeni. Wracam do początków. Może to szaleństwo, ale od pewnego czasu nie mogę spokojnie spać by nie myśleć o tej historii. Dojrzewała ona we mnie od dawna. Jednak teraz wiem, że czas na nią.
Nawet gdybym miała pisać dla jednej osoby, którą z pewnością będzie Tea, to zrobię to. Dociągnę to do końca. Od pierwszej litery do ostatniej kropki. Muszę. Czas na powrót do korzeni.
Teksty piosenek, które będzie śpiewała Ade, będę dawała Wam po angielsku, a w przypisie ich tłumaczenie i oryginalnego wykonawcę.
Poznajcie Ade i zespół, od którego wszystko się zaczęło.

Zawsze Wasza Lady Spark